czwartek, 28 kwietnia 2016

"Upadek i chwała" - moja autorska książka (fragment #2)

- Nic ci nie jest? - zapytałem, a w jej oczach zobaczyłem zaskoczenie.
            - Nie… Chyba nie - odparła.
            To ta rudowłosa dziewczyna przybiegła do nas i opowiedziała nam, co się działo. Ona sama nie wiedziała, dlaczego David Jensen ją zaatakował, ale powiedziała, że Altrice uratowała jej życie. Od razu zbiegłem na dół i to co zobaczyłem sprawiło, że poczułem jeszcze większą niechęć do przywódcy Drużyny.
            Altrice leżała na podłodze broniąc się ostatkami sił. Widziałem jak chłopak z nienawiścią i pewnego rodzaju satysfakcją dusił dziewczynę. Nawet nie zauważył mnie, kiedy podszedłem i chwyciłem leżący obok karabin i uderzyłem go w głowę. Sturlał się zszokowany z Altrice i spojrzał na mnie. Chwyciłem go za bluzkę i rzuciłem nim jak najdalej mi się udało. Potem zaczęli gromadzić się inni i dwóch chwyciło Davida. Ja wróciłem do dziewczyny i patrzyłem jak odzyskuje kolory.
            - Jesteś pewna? - ukucnąłem obok niej.
            - Nic mi nie jest - powiedziała bardziej stanowczo i spojrzała na mnie, odgarniając z twarzy kosmyki ubrudzone krwią. - Tylko nie wiem, co strzeliło do głowy Jensenowi.
            - Myślę, że jego umysłem zawładnęli oni - powiedziałem ściszając głos. - Potrafią zapanować nad ludźmi, którymi rządzi strach.
            - Ale przecież on nie jest aż takim tchórzem - na jej szyi zauważyłem wisiorek.
            - Nie był, dopóki nie powiedziałem mu, że sektor Alfa został zniszczony - szepnąłem jej na ucho, a ona znieruchomiała na chwilę.
            - To nie może być prawda - powiedziała szeptem. Jej oczy zrobiły się jeszcze większe niż były.
            - Wiem, co mówię - odrzekłem patrząc jej w oczy. - Byłem tam. Tylko my uszliśmy z życiem, Altrice. I myślę, że na sektorze Alfa nie skończą. Wtedy też tak było. Zaczęło się od opanowania umysłu. Myślisz, że dlaczego ostatnio nie zaatakowali? Są zajęci planowaniem i sektorem Alfa. Myślę, że szykują atak na sektor Beta.
            Widziałem jak wstrzymała powietrze, ale po chwili opanowała się, by nikt nie zauważył jej reakcji. Zamknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła, nie było tam ani śladu strachu. Takie cechy posiadał prawdziwy przywódca.
            - Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej? - usłyszałem w jej głosie gniew.
            - Powiedziałem Jensenowi i myślałem, że wam to przekaże - odparłem siadając na podłodze. Jedna z dziewczyn przyniosła miskę z wodą i ścierkę. Podziękowałem jej i kazałem odejść. Reszta już się rozeszła.
            - Och, jaki ty byłeś głupi! - warknęła i chwyciła za ściereczkę.
            - Nie. Zostaw. Ja to zrobię - powiedziałem i zabrałem od niej ścierkę. Zamoczyłem ją w wodzie i zacząłem wycierać delikatnie twarz. - Wiem, że byłem głupi.
            - W ten oto sposób straciłeś jeden dzień - powiedziała z zamkniętymi oczami. - Gratulacje. A przecież powinieneś wiedzieć, że każdy dzień ma znaczenie. Mamy o jeden dzień mniej na przygotowanie się do ataku.
            - Nie powstrzymasz ich Altrice - rzekłem smutno. - Nic nie poradzisz, kiedy zaatakują.
            Otworzyła nagle oczy i spojrzała na mnie. Zamoczyłem ściereczkę i dalej wycierałem jej twarz. Zauważyłem, że miała rozcięty łuk brwiowy. Kropelki krwi spływały po skórze. Powiedziałem jej o tym, ale wzruszyła tylko ramionami.
            - Nie raz już tak miałam - próbowała się uśmiechnąć. - Poczekaj godzinę, a nie będzie po tym śladu.
            Zabrałem się za wycieranie jej szyi. Zdjęła wisiorek, który umazała krwią i zanurzyła go w wodzie. Kiedy skończyłem wycierać jej szyję z powrotem go założyła. Podała mi ręce, bym mógł je wytrzeć i obserwowała mnie.
            - Wiem jak to jest - rzuciłem, nie patrząc na nią. - Sam też tak mam.
            Spojrzała na mnie z zaciekawieniem. Jeszcze wnikliwiej mnie obserwowała. Widocznie byłem dla  Altrice zagadką. Tak jak ona dla mnie.

            Kiedy skończyłem oczyszczać jej skórę z krwi, nie pozostał żaden ślad po rozcięciu. Dziewczyna zdjęła ubrudzoną w posoce kurtkę i rzuciła ją w kąt. Jej czarna bluzka na ramiączka także była brudna, ale tym już się chyba nie przejęła. Wstała powoli i spojrzała w stronę zabitych deskami okien. Burza nie słabła, a ona pokręciła głową.


*NIE KOPIOWAĆ, PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE!*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz