wtorek, 19 kwietnia 2016

"Piąta fala", czyli walka o przetrwanie

*Wybaczcie, że mnie tyle nie było, ale w zupełności nie miałam czasu ani weny*

Opis filmu

  Nie jesteśmy sami we wszechświecie. Obcy najpierw odebrali nam elektryczność, potem zrzucili powodzie, zarazy i inne klęski żywiołowe. I tak, po czwartej fali ataku kosmicznych najeźdźców z siedmiu miliardów mieszkańców Ziemi została zaledwie przerażona i zdesperowana garstka. Cywilizacja obcych przewyższa naszą tysiąckrotnie, udało im się poznać nasz sposób myślenia, przewidywać każdy krok. Niewiele wskazuje, by ktokolwiek przetrwał nadchodzącą piątą falę. Świat, w którym żyją Cassie, Evan, Ben i Sams, to płonące wymarłe miasta, krajobraz apokaliptyczny, nikt z ocalałych nie ufa nikomu innemu, strach paraliżuje Ziemię.
    Młodzi bohaterowie, by przetrwać, muszą dowiedzieć się, kim są przybysze, dlaczego chcą zgładzić ludzkość i czy istnieje choćby szansa na przetrwanie. Może im w tym pomóc młody mężczyzna, którego spotyka Cassie. Film oparty na bestsellerowej powieści (21 tygodni na liście bestsellerów „The New York Timesa”) Ricka Yanceya „Piąta fala”.

A teraz do rzeczy...

  Osobiście uważam, że film był naprawdę w porządku. Nie miałam jeszcze okazji czytać książki (nie bijcie!), ale fabuła filmu bardzo mi się podobała. 
Przechodząc do konkretów... Główną bohaterkę, Cassie, poznajemy, kiedy jej życie toczy się normalnie. Chodzi do liceum, na imprezy, ma przyjaciół i jest zadurzona w koledze ze szkoły, Benie Parishu. Ma szczęśliwą rodzinę: oboje rodziców i małego brata, Sama. Pewnego dnia nad planetę nadlatuje statek kosmiczny, nic o nim nie wiadomo ( bynajmniej w filmie), nie kontaktują się z mieszkańcami Ziemi i zostają nazwani Przybyszami. 
  Wtedy zaczyna rozgrywać się akcja. Przybysze zsyłają Cztery Fale: odcinają elektryczność, powodują wystąpienie trzęsienia ziemi i tsunami, mutują wirus ptasiej grypy, następnie przybierają postać ludzi i żyją między prawdziwymi ludźmi. Akcja rozpoczyna się, kiedy ma nadejść Piąta Fala, o której nic nie wiadomo.

  Wzruszającym momentem jest pogrzeb mamy Cassie w ich ogrodzie. Drugim wzruszającym momentem była śmierć ojca Cassie, gdy główna bohaterka zobaczyła martwego ojca pomiędzy innymi, rozstrzelanymi ludźmi. Chwilę wcześniej dziewczyna zostaje rozdzielona ze swoim bratem. Zdana na samą siebie, postanawia odnaleźć brata. Po drodze, jakby nie było, spotyka Evana, przystojnego chłopaka, który ją ratuje i postanawia pomóc.
  Poznajemy także drugą płaszczyznę akcji, gdzie znajduje się mały Sam oraz Ben Parish. Trafiają oni do bazy wojskowej "armi", gdzie mają być szkoleni na żołnierzy i walczyć z Przybyszami.

  W filmie nie wszystko do końca jest jasne, widz dużo się domyśla, ale jednak nić wątpliwości dalej pozostaje. Dobrze rozwijająca się dynamika scen i odpowiednie rozłożenie emocji daje filmowi wiele pozytywnych punktów. Niektóre sceny mogą się wydać śmieszne, mimo wprowadzonego w filmie nastroju.
  Fabuła porusza kwestię człowieczeństwa, siły ludzi, ich nadziei. Pokazuje, że Przybysze niewiele różnią się od ludzi, kiedy ci chcą coś zdobyć za wszelką cenę. Człowiek, który go obejrzy może mieć wiele refleksji ( bynajmniej ja tak miałam). Zastanawia się co by mogło się wydarzyć. Jednego dnia żyjesz beztrosko, drugiego jakaś katastrofa niszczy to wszytko...

   Efekty specjalne są na wysokim poziomie i cieszą oko oglądającego. Dobrze grający aktorzy oraz dobre ujęcia. :)

Filmowi daję 8/10
*Zapraszam do dyskusji!*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz