sobota, 26 marca 2016

"Więzień Labiryntu" - film a książka

Dzisiaj chciałabym trochę zrecenzować, trochę porównać książkę z filmową adaptacją :)

Na wstępnie:
 jeśli ktoś nie czytał Więźnia Labiryntu, to czyta ten tekst
 na własną odpowiedzialność, gdyż mogą znaleźć się tutaj spojlery.
To tyle z mojej strony.

Opis

Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego labiryntu.

Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.
Dlaczego w ogóle znaleźli się w Strefie?
Jaka jest ich rola?
Kim są Stwórcy, którzy sprawują nad nimi kontrolę?
Czym jest labirynt i czy można znaleźć z niego wyjście?
Jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić i czy są na to gotowi?
Szansa jest tylko jedna: 
Znajdź wyjście albo giń.


A teraz do sedna :)
Muszę się przyznać, że najpierw obejrzałam film. No niestety, tak się zdarza.
Skoro najpierw obejrzałam film to od niego zacznę. Byłam zachwycona całą fabułą i do ostatnich chwil trzymał mnie w napięciu. Co tu się do cholery dzieje? O co w tym wszystkim chodzi? Thomas uciekaj przed Buldożercami! I tak przez cały czas. Zakończenie, kiedy wychodzą z labiryntu... mistrzostwo świata! Siedziałam z otwartymi ustami i nie mogłam przyswoić, co właśnie się wydarzyło.
Od strony technicznej ujęcia i cały budżet filmu na plus. Dobrze zrobiony, świetne efekty, dobra fabuła, dostosowana też dla tych, co nie czytali. Dynamiczne zwroty akcji, jedna wielka zagadka i tajemnicza dziewczyna. Cud, miód malina, można rzec.

Jeśli chodzi o książkę, sama także zaskakuje. Autor wiedział, co miał pisać i jak to zrobić. Dobrze rozwijał fabułę, odpowiednie zwroty akcji i trzymanie czytelnika cały czas w napięciu. Zaskakująca i sprawiająca, że masz łzy w oczach. Tak dobrej lektury nie czytałam już dłuższy czas, choć owszem, dużo jest książek równie dobrych. 

Porównując książkę i film... Ciężko jest to określić. Wiadomo, że w filmie nie da się wszystkiego zmieścić, więc niektóre wątki trzeba pominąć (dlatego czyta się książki). Jeśli chodzi o zgodność fabuły to chyba nie mam zastrzeżeń. Małe zmiany, które na dobrą sprawę nie miały większego wpływu na rozwój  wydarzeń. No może inna kreacja Alby'ego i jego śmierć oraz ciut inne zakończenie. W zakończeniu na przykład (w książce) Gally nie ma pistoletu, a nóż. Ale to nie są wielkie zmiany, dlatego uznaje, że adaptacja jest udana.

*Książce wystawiam ocenę 9/10*
*Filmowi 8/10*


2 komentarze: